poniedziałek, 3 czerwca 2013

Chapter 16

Nie potrafię opisać słowami tego jak się czułam. Jak mogła czuć się dziewczyna, która właśnie spędziła najcudowniejsza noc swojego życia, z najcudowniejszym facetem na ziemi? Zapewne każda nastolatka na tej planecie dałaby się pociąć za to, by być na moim miejscu, a przecież to było takie normalne! Harry był dla mnie wkurzającym dupkiem o którym myślałam non stop przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Może i zachowywałam się w tym momencie jak zrajcowany hipster na widok nowiutkich vansów, ale przecież to zrozumiałe, tym bardziej, że jeszcze kilka godzin temu byłam przekonana, że Styles skończył cudowny żywot z kulką między oczami.
- To wszystko jest takie cholernie pokręcone - wymamrotałam, z głową w poduszce, ciągnąc delikatnie końce włosów.
- Hmm? - westchnęłam zirytowana, przewracając oczami.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - warknęłam, podnosząc się energicznie. Prychnęłam zirytowana, starając się ignorować wzrok Harry'ego, utkwiony w moich piesiach. Co za zboczeniec! - I z łaski swojej podaj mi proszę prześcieradło, bo nie będę paradować nago.
- Przecież i tak już cię widziałem - zaśmiał się pod nosem, jednak mimo to nie mogłam tak po prostu świecić przed nim tyłkiem. Poza tym w każdej chwili ktoś mógł tutaj wejść. Co jeśli któryś z chłopców zobaczyłby mnie w takim stanie? Nie daliby mi o tym zapomnieć do końca życia, o ile moje życie nie zakończyłoby się w tym właśnie momencie, pod głęboką przepaścią rozpaczy.
- Dobra, nieważne, goń się - mruknęłam pod nosem, zbierając porozrzucane po całym pokoju rzeczy.


Północny Londyn, godzina 11:45
- Jak to uciekła? - mężczyzna ubrany w czarny garnitur uderzył dłonią w stół, wyraźnie zdenerwowany. - Nigdy nic nie możecie zrobić porządnie. Sam się tym zajmę i poślę tą gówniarę do piachu jeszcze dziś!



- Dlaczego musisz być taką cholerną suką? - prychnęłam głośno, trzaskając drzwiami frontowymi. Przeszłam przez podwórko w ekspresowym tempie, klnąc pod nosem. Jak mógł w ogóle użyć wobec mnie czegoś tak obraźliwego? I to właśnie teraz, kiedy potrzebowałam jego pomocy? Jeszcze dwa dni temu byłam święcie przekonana, że nie żyje, a tymczasem nie mogę się nim nacieszyć, bo zachowuje się jak kompletny dupek.
- Czego ode mnie oczekujesz? - warknęłam przez zaciśnięte zęby, odwracając się na pięcie, by móc na niego spojrzeć. Harry wyglądał na zdziwionego tym, że w ogóle chciałam z nim rozmawiać. Mogłam po prostu sobie pójść, ale jak zwykle musiałam robić wszystko na opak. - Mam robić wszystko tak jak ty chcesz? - uniosłam brew do góry, krzyżując ręce na piersiach.
- Jezu Gwen, nie chodzi mi o to - prychnęłam cicho, przewracając oczami.
- A o co?
- To głupota - mruknął jedynie, czym rozzłościł mnie jeszcze bardziej.
- Jeśli to jest głupota to widocznie jesteś pokręconym gnojkiem, który nie liczy się ze zdaniem innych - wymamrotałam odchodząc szybko w stronę domu. Miałam już dość tej dziwnej wymiany zdań. Ile można się kłócić o takie głupstwo? Bo przyznaję, może robiłam z igły widły, ale to nie znaczy, że musiał mnie obrażać.


Zatrzasnąłem drzwi samochodu, rzucając broń na tylne siedzenie. 



 - Daj spokój Gwen - wzruszyłam jedynie ramionami wypuszczając głośno powietrze z płuc.

- Co daj spokój? - uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc doskonale, że w ten sposób jedynie go rozzłoszczę. Who cares? Lubiłam patrzeć na Harry'ego kiedy się złościł, robiły mu się wtedy takie śmieszne zmarszczki na czole i cholera, musiałam przyznać, że mnie to pociągało...
- Słuchasz mnie w ogóle? - ryknął, machając mi dłonią przed oczami.
- Oczywiście, że cię słucham - mruknęłam, chociaż nie miałam bladego pojęcia, o czym do mnie gadał przez ostatnie pięć minut.
- Nie wiesz nawet o czym mówiłem - westchnęłam ciężko, przeczesując włosy palcami. Dlaczego w tym domu nie mogło być normalnej atmosfery? Styles nie potrafił się do mnie normalnie odezwać, za to ojciec przez cały czas gapił się na mnie jakbym była duchem. Okej, rozumiem, że jest w szoku po tym jak zobaczył mnie w drzwiach, ale mógłby przestać.



Zgasiłem silnik, zatrzymując samochód na osiedlu.

- Masz zamiar powiedzieć nam gdzie byłaś przez cały ten czas? - przygryzłam mocno dolną wargę, spuszczając wzrok. Wiedziałam, że ojciec wreszcie zacznie się dopytywać, ale nie sądziłam, że dojdzie do tego tak szybko. Nie mogłam powiedzieć mu prawdy, bo wtedy poszedłby z tym na policję i ściągnąłby na naszą rodzinę nieszczęście. Ten człowiek był szalony, jeśli miałby przeze mnie problemy powybijałby nas wszystkich.
- No włóczyłam się w sumie - wzruszyłam ramionami przegryzając spokojnie ciastko, jakby to faktycznie nie było nic takiego. Ale wiedziałam, że ojciec się wścieknie i uziemi mnie na kilka dobrych miesięcy, jak nie lat! Tym razem przegięłam, może gdybym powiedziała mu prawdę wszystko byłoby okej, ale problem tkwił w tym, że nie mogłam.
- I mówisz o tym tak spokojnie? - warknął, uderzając dłonią w stół.
Wstrzymałam oddech, mierząc jego sylwetkę z góry na dół. Nie wyglądał na zadowolonego.
- Nie ma o czym mówić - wymamrotałam pod nosem, odwracając wzrok. Nie chciałam widzieć jak bardzo go zawiodłam. To byłoby dla mnie zdecydowanie za dużo.
- Czy ty siebie w ogóle dzieciaku słyszysz? - ryknął tak głośno, że aż podskoczyłam na krześle. - Szukaliśmy cię z matką przez kilka miesięcy, wieszaliśmy ogłoszenia, chodziliśmy po telewizji, a ty mi kurwa mówisz, że nie ma o czym mówić? Za kogo ty się masz Gwendoline? - wzdrygnęłam się mimowolnie, wbijając wzrok w stół. Czułam się strasznie z tym, że po raz kolejny go zawiodłam.
- Ale..
- Nie chce słyszeć żadnego ale - mruknął i wyraźnie chciał dodać coś jeszcze, jednak przerwało mu głośne pukanie do drzwi.


Ile można czekać?


Nie miałam bladego pojęcia, kto mógłby przychodzić o tej porze. Jednak kiedy usłyszałam znajomy głos, TEN głos automatycznie zbladłam spoglądając na Harry'ego spanikowanym wzrokiem. Jak mogłam być taka głupia? Trzeba było zostać z tym pieprzonym Lancem, może wtedy nie naraziłabym własnej rodziny na niebezpieczeństwo.
- Gadaj gdzie jest twój pierdolony bachor, albo zginiesz razem z nią - rozejrzałam się spanikowana dookoła zatrzymując wzrok na równie przerażonej Jay. Nie miałam czasu na wyjaśnienia. Nie mogłam też ich zostawić, bo wyszłabym na cholernego tchórza.
Pokręciłam głową, zaciskając mocno powieki. Nie mogłam tego dłużej ciągnąć, ruszyłam powoli w stronę drzwi, jednak Styles chwycił mnie za nadgarstek siłą zaciągając mnie z powrotem do kuchni.
- Co ty wyrabiasz? - syknęłam.
- A jak myślisz?
- Harry nie, przestań. Nie mogę wiecznie przed nim uciekać - mruknęłam, hamując łzy.
- Jesteś nienormalna, Gwen
- Nie..
- Gwennie, on ma racje - spojrzałam zdziwiona w stronę Jay, unosząc jedną brew. - Nie wiem co się tu dzieje, ale skoro on cię szuka nie powinno cię tutaj być - nie mogłam nic zrobić, bo zniecierpliwiony Harry ciągnął mnie w stronę tylnego wyjścia, co chwile oglądając się za siebie.


Znów mi zwiała, mała suka. 



Zacisnęłam palce na skórzanym obiciu fotela, szarpiąc się z pasem.

- Co ty właśnie zrobiłeś? - warknęłam przez zaciśnięte zęby, odchylając głowę do tyłu. - Masz pojęcie co on w ogóle może z nimi zrobić? - prychnęłam zirytowana, uderzając palcami o szybę. - On zrobi im krzywdę - warknęłam ciągnąc za końce włosów, by jakimś cudem się uspokoić.
- Dadzą sobie radę - pokręciłam energicznie głową zaciskając dłonie na uszach.
- Nie kłam, doskonale wiesz w jakim są niebezpieczeństwie - wypuściłam głośno powietrze z płuc, opierając się czołem o tapicerkę.
- Zawracaj w tej chwili - warknęłam szarpiąc chłopaka za rękę.
- Oszalałaś? Chcesz doprowadzić do kolejnego wypadku? - warknął przez zaciśnięte zęby, wjeżdżając na parking lotniska.
- Mógłbyś czasem pomyśleć zanim coś powiesz - mruknęłam, wychodząc szybko z samochodu, kiedy Styles wreszcie znalazł jakieś miejsce. - Mam dość wiecznego uciekania! - ryknęłam, opierając się plecami o ścianę budynku.
- Ale my nie uciekamy Gwen, wyjeżdżamy po prostu na wakacje - prychnęłam zirytowana nie mogąc znieść tego, że mimo tego co się wydarzyło był tak strasznie spokojny.
- Jakie wakacje? - uniosłam brew, przechylając głowę w bok.
- Do Tennessee.





Hej wam!
Wiem, że ostatnio strasznie wszystko zaniedbałam, bo rozdziału nie było już prawie dwa miesiące, ale musicie się uzbroić w cierpliwość, bo ostatnio nie mam ani weny, ani czasu. Mimo to, rozdziały będą się pojawiać, opowiadanie zostanie zakończone normalnie. To nie będzie koniec mojej "blogowej działalności", bo planuję nową historię i już teraz możecie przeczytać prolog na http://athousandyeaars.blogspot.com :)
Dziękuje za cierpliwość, kocham was,
jackass.

14 komentarzy:

  1. WSPANIAŁY ♥

    czekam nn ;)
    CAłujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Cię, jesteś genialna, po prostu super, ciekawe co stanie się z Jay i tatą Gwen. Czekam na nn.
    Pozdrawiam
    JestemJustyna z http://destroying-their.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

  3. Witaj,
    Jeśli interesuje Cię pisanie "na poważnie", być może pragniesz wydać swoją pierwszą książkę zapraszam do Klubu Młodych Pisarzy albo Klubu Kreatywnego Pisania. Więcej informacji tutaj: http://www.literaryartinstitute.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny rozdział :D Kiedy następny ? Coś długo go nie ma .... ;/ Zapraszam do siebie http://one-story-one-direction1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super blog, potrafisz zaciekawić widza tym co piszesz a to naprawdę bardzo ważne :)
    Zapraszam też do siebie: http://onedirection11111.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny do pisania xx

    OdpowiedzUsuń
  6. ALE ZARĄBIŚCIE ŻE HARRY ŻYJE. Wiedziałam! To byłoby mało prawdopodobne. ouhh, co będzie z jej rodziną?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam też do mnie na: http://settingfiretoourinsides.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super opowiadanie. :)
    Dzisiaj zaczęłam czytać i już jestem na bieżąco.
    Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoje opowiadanie jest świetne ! Dawaj kolejny rozdział ! Masz talent dziewczyno ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award: http://mydreamislivewithyou.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Członkowie Bractwa Czarnego Sztyletu to młodzi przystojni mężczyźni, sympatyczni, dowcipni, pełni wdzięku. Uwielbiają rap, szybkie samochody i wieczory spędzane w klubach. Mieszkają w przebudowanej na twierdzę posiadłości w Caldwell, w stanie Nowy Jork. Szefem bractwa jest Harry - nieustraszony wojownik i namiętny kochanek. To właśnie historia miłosna Harry'ego - jedynego wampira czystej krwi na Ziemi - i młodej dziennikarki Meg jest głównym wątkiem fabuły. Meg jest córką jego starego druha, ale nic nie wie o swoim wampirzym pochodzeniu. Zostaje jednak wciągnięta w wir walki i Harry musi postawić na szali wszystko, by ratować ukochaną...



    Serdecznie zapraszamy na bloga: http://true-blood-story.blogspot.com/

    Natalia Styles & Loreen

    P.S sory za Spam :/

    OdpowiedzUsuń
  12. super
    +
    zapraszam na bloga koleżanki i proszę o komentarz
    http://take-me-home-one-direction-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. GORĄCO POLECAM : http://stranger--fanfiction.blogspot.com/ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń