wtorek, 16 kwietnia 2013

Chapter 15

   - Niall? - dosłownie mnie zatkało. Chłopak jeszcze dzisiaj pisał, że wie gdzie jestem, ale nie sądziłam, że po mnie przyjdzie. Po co miałby to robić? Jak znalazł nas w środku lasu? Nie oddaliliśmy się zbytnio od motelu, ale i tak równie dobrze mógł pójść w przeciwnym kierunku, albo w ogóle zrezygnować z ponownego szukania jakichś śladów. Wstrzymałam oddech rzucając się blondynowi na szyję. Tak bardzo za nimi wszystkimi tęskniłam, ale niestety musiałam płacić za własną głupotę. Gdybym wróciła do domu Derek zabiłby mnie bez mrugnięcia okiem, skoro nie mógł liczyć na własnego syna. 
- A kogo się spodziewałaś? - mimo wszystko zaśmiałam się pod nosem, ściskając Irlandczyka jeszcze mocniej. 
- To nie jest chyba odpowiednia pora na takie rozmowy - mruknęłam, odsuwając się od Horana na bezpieczną odległość. Może popadałam w paranoję, ale to że chłopak znalazł mnie bez żadnego problemu, chociaż nie miał ze mną żadnego kontaktu wydawało mi się trochę podejrzane. Niall nie skrzywdziłby muchy, to było pewne, ale babcia zawsze mawiała, że przezorny zawsze ubezpieczony. 
- Pewnie zastanawiasz się jak cię znalazłem, prawda? - uniósł jedną brew do góry, a ja na potwierdzenie jego domysłów skinęłam lekko głową, zagryzając dolną wargę. - On się ze mną skontaktował - dodał po chwili wskazując palcem na palące się w oddali ognisko, przy którym nawet z tej odległości mogłam dostrzec sylwetkę Lanca.  Zmarszczyłam delikatnie czoło, wypuszczając powietrze z płuc. Odetchnęłam. 
- Dlaczego to zrobił? - spytałam po chwili, unosząc jedną brew do góry. Mieliśmy siedzieć w tym razem, tymczasem brunet wydał miejsce mojego pobytu blondynowi. 
- Może kiedyś sam ci to powie - skinęłam delikatnie głową, jednak nie było mowy o tym, żebym dała sobie spokój. Dlaczego pomógł mi uciec? Dlatego, że nie chciał być taki jak jego ojciec, czy był jakiś inny powód? Na jego miejscu już dawno zakopałabym mordercę własnej matki żywcem, pozwalając, żeby cierpiał tak samo jak ona w chwili śmierci, albo nawet gorzej.
- Co masz zamiar zrobić? - spytałam po chwili, gdyż nadal staliśmy w miejscu, nie odzywając się do siebie ani słowem.
- Po prostu nie mogę uwierzyć w to, że tutaj jesteś - uniosłam kąciki ust w górę, spuszczając głowę w dół. 
- Zabierz mnie do domu, proszę - wymamrotałam ledwo słyszalnie i na szczęście Niall nie zadając żadnych pytań wziął mnie na ręce odchodząc w stronę samochodu. 


*

Pogodziłam się ze swoim marnym życiem. Jeśli będę musiała zginąć, trudno. Mam dość wiecznego uciekania, chcę być z rodziną, a nie jakimiś obcymi ludźmi, czy dziećmi facetów, którzy marzą o mojej rychłej śmierci. 
- Jak oni wszyscy się trzymają? - uniosłam jedną brew do góry, na moment odwracając wzrok od krajobrazu za szybą. 
- W związku z czym? - natychmiast pożałowałam swojego pytania. Czyżby Niall nie dopuszczał do siebie myśli, że jego najlepszy przyjaciel został zamordowany? A może oni o niczym nie wiedzą? Może szukają Stylesa modląc się o jego życie, gdy smutna rzeczywistość przygotowała dla nich niezłego kopniaka? Jeśli faktycznie próbował wmówić sobie, że loczek ma się dobrze nie miałam nic przeciwko. Sama wielokrotnie odtwarzałam wiadomości głosowe wsłuchując się w jego słowa. Wyobrażałam sobie wtedy, że wszystko jest w porządku, że Harry wcale nie dostał kulki między oczy. To chociaż na moment przynosiło ulgę. 
- Dobrze wiesz o co mi chodzi - mruknęłam, wzdychając ciężko. Pojedyncza łza spłynęła powoli po moim zaróżowionym policzku zatrzymując się na poszarpanej bluzie. Jak wygląda ten dom bez radosnych wrzasków Stylesa? Spojrzałam na chłopaka kątem oka próbując wyczytać cokolwiek z jego twarzy. Zachowywał się jak wyprany z wszelkich emocji. Dopiero po chwili pokręcił głową, nie odrywając wzroku od drogi.
- Jak trzymają się bez Harry'ego? - dodałam, odwracając wzrok, żeby blondyn nie zobaczył mnie zaryczanej.
- Już wyszedł ze szpitala i nadal irytuje wszystkich dookoła, więc nie mamy raczej za kim tęsknić - zamarłam, wpatrując się w blondyna z uniesioną brwią. Przełknęłam ślinę, zaciskając palce na nadgarstku. 
- Jak to wyszedł ze szpitala? - wychrypiałam, a przed oczami pojawił się obraz sprzed kilku dni, a w tym martwy Harry leżący na panelach w starym akademiku, który zamieszkiwali Bradley'owie.
- No normalnie - wzruszył ramionami, nie przejmując się moją reakcją. Przecież on był martwy, jak to możliwe, że to przeoczyłam? - Myślę, że doskonale wiesz kto za tym wszystkim stoi - skinęłam jedynie głową, wzdychając ciężko.
- To moja wina - wymamrotałam, opierając głowę na szybie.
- Nie mów tak - wzruszyłam tylko ramionami zalewając się łzami. - Przestań ryczeć. Harry dostanie zawału jak cię zobaczy, wyglądasz potwornie - roześmiałam się mimowolnie ocierając łzy, jednak te pojawiały się na nowo. 


*


Kiedy tylko dojechaliśmy na miejsce wyskoczyłam z samochodu biegnąc w stronę domu Stylesa. Chciałam po prostu upewnić się, że Niall nie kłamał, że Harry jest cały i zdrów. Tęskniłam nawet za jego wiecznym narzekaniem i za tym, że traktował mnie jak małe dziecko, które nie jest zdolne do samodzielnego podtarcia tyłka. Popędziłam schodami na górę nie dbając nawet o pozbycie się zabłoconych butów. Było mi wszystko jedno. Wpadłam do pokoju loczka, jednak jego tam nie było. Jęknęłam cicho, uderzając pięścią w szafkę.
-  Co do cholery mówiłem, że macie dać mi spokój - zacisnęłam mocno powieki, a na mojej twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech.
- Gwen? - nie byłam w stanie nic z siebie wydusić, więc skinęłam jedynie głową, mrugając kilkakrotnie powiekami, by powstrzymać łzy. Szlochając głośno rzuciłam się na bruneta, ignorując jego protesty. Zrozumiałam dopiero, kiedy syknął z bólu odsuwając mnie delikatnie. Wstrzymałam oddech, zatrzymując wzrok na klatce piersiowej chłopaka, którą szpeciła świeża blizna. Wypuściłam głośno powietrze z płuc przejeżdżając po niej opuszkami palców. 
Tym razem delikatnie wtuliłam się w niego, wdychając świeży zapach, którego tak bardzo mi brakowało. 
- Tęskniłem - uśmiechnęłam się pod nosem, przylegając do niego jeszcze bardziej. Harry chwycił delikatnie mój podbródek, unosząc go w górę. Nachylił się delikatnie, a nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku, którego oboje potrzebowaliśmy. Wplotłam ręce we włosy chłopaka całując go coraz zachłanniej. Dłonie Harry'ego zjechały na moje uda i zanim zdążyłam się zorientować chłopak posadził mnie na blacie biurka wsuwając ręce pod wilgotną koszulkę, której pozbył się równie szybko co ja jego starych, znoszonych dresów.  Mruknęłam z zachwytu, kiedy poczułam wargi chłopaka na szyi. Nie miałam nic przeciwko pieszczotą, którymi mnie obdarzał, bo sama nie byłam mu dłużna. Cokolwiek stanie się dzisiejszej nocy wiedziałam, że nie będę tego żałować. 



I jak wam się podoba kolejny rozdział?
Postaram się dodawać częściej, akcja rozkręci się jeszcze bardziej od następnego rozdziału, dlatego nie martwcie się, że na razie jest nudnawo. Jak widzicie na blogu pojawił się także nowy szablon, którego zawdzięczam Blode. Kocham was, jackass.

17 komentarzy:

  1. Jeny !! Strasznie sie ciesze ze Harry zyje !! Zastanawaiam sie jednak co z Lancem , jak mogla go tak zostawic po tym wszystki co dla niej zrobil ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Asdhasdh. *__* Chociaż nie bardzo kminię, o co chodzi dokładnie z tą śmiercią Hazzy, ale to baaaardzo x40 podoba Mi się ten rozdział ! < 3

    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. To był szok. No normalnie myślałam, że akcja będzie się toczyć bez Hazzy. A tu proszę, miła niespodzianka.
    Rodział boski. :3 Nie mogę doczekać się kolejnych..
    Weny życzę. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOWNY *_*

    wspaniały ;)

    " DOBRY PISARZ POTRAFI WPROWADZIĆ CZYTELNIKA W KAŻDY NASTRÓJ SWOJEGO OPOWIADANIA "
    Czekam nn ♥
    Całujee Lolaa ;*
    I zapraszam do siebie ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaa! Zajebisty!:D czekam na nastepny!<3 /blackflowersxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Twój blog sam w sobie zachęca wyglądem, a po przeczytaniu kilku rozdziałów nie można się oderwać.. Dlatego zapraszam cię, abyś zgłosiła swoje opowiadanie do napisania recenzji na jego temat! :))
    http://recenzje-opowiadan-o-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Siemka! :)
    Czytam Twojego bloga może od dwóch godzin, a przyznam, że nie mogę wyjść z podziwu. Szybko nadrobiłam wszystkie rozdziały i od dzisiaj jestem Twoją nową fanką, bo czytając Twoje fenomenalne opowiadanie stwierdzam, że masz ich wiele. Nawet nie masz pojęcia jak się ucieszyłam gdy okazało się, że Styles żyje. Dobrze, że Lance zadzwonił po Nialla. :) Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie zaciekawiła mnie reklama twojego bloga na tt i po prostu musiałam na niego wejść c:
    Masz ciekawy pomysł na opowiadanie (większość tych o 1D jest do siebie podobna), no i śliczny szablon bloga. Jedyne, co mi się nie podoba to tło pod tekstem - prześwituje, przez co ciężko się czyta.
    Ale ogólnie ok (:

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do Libster Award . Więcej informacji na : bad-luck-and-one-direction.blogspot.com
    Gratuluję . xoxo :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Omomomom. Jakie boskie. Przeczytałam wszystko. Zachęcił mnie tytuł bloga. Myślałam, że to bedzie kolejne, prawie takie same opowiadanie jak inne, ale mile mnie zaskoczyłaś.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, przepraszam, że tak późno, ale miała dużo rzeczy do ogarnięcia i nie miałam po prostu jak.
    Rozdział bardzo mi się podoba, jest super, mógłby być trochę dłuższy, ale długość moim zdaniem nie ma znaczenie tylko jakość. Ciekawie się rozwija.
    Cieszę się, że w końcu wróciła do domu :)
    Pozdrawiam
    Jestem Justyna [ kiedyś Justyna Sz]
    http://destroying-their.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej nie kumam moglby mi ktos wytlumaczyc???
    Czy harry do niej nie pisal we wczesniejszych rozdzialach ??
    Czemu ona sie tak zdziwila??
    Nie wiem czy to moze ja czytam bez zrozumienia.
    Przepraszam ze bez pol. znakow ale jestem na telefonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od tego, że Gwen myślała, że Harry zginął. A te wiadomości to były wiadomości głosowe z tego okresu, kiedy on nie wiedział gdzie ona jest.

      Usuń
  13. Chcialam sie spytac czy bedziesz jeszcze pisac bo nie ukrywam ale opowiadanie baaardzo mi sie podoba a ostatni wpos dodalas taaaak dawno licze na odpowiedz

    OdpowiedzUsuń