niedziela, 17 marca 2013

Chapter 13

Okrągłą godzinę siedziałam na zimnej posadzce, wpatrując się znudzonym wzrokiem w Lanca, który chodził po piwnicy w tą i z powrotem, obgryzając paznokcie u rąk. Miałam dość tego żałosnego widoku, nie wiedziałam czy chłopak denerwuje się samym faktem, że ma mnie zabić, czy po prostu zastanawia się jak zrobić to w miarę cicho. Czekanie mnie dobijało. Chciałam wykrzyczeć mu w twarz, żeby to w końcu zrobił, ale zabrakło mi na to odwagi.
Niespodziewanie Lance przystanął, chwytając z całej siły zardzewiały łańcuch, który krępował mi ręce.
- Co ty właśnie wyrabiasz? - uniosłam jedną brew do góry, podnosząc się chwiejnie.
Chłopak dalej uparcie milczał, szperając coś przy małym okienku, które wcześniej zakrywała ciemna płachta.
- Odpowiesz mi? - nie rezygnowałam, jeśli to miało zależeć od mojego życia, to musiałam jak najszybciej dowiedzieć się co on kombinuje.
- Ja tu wciąż jestem - mruknęłam niepewnie, zauważając wyraźne zdenerwowanie na twarzy chłopaka.
- A szkoda. - stwierdził kąśliwie, posyłając mi szeroki uśmiech. - Jesteś denerwująca.
Wypuściłam głośno powietrze z płuc, opierając się plecami o ścianę.
- To dlaczego mnie nie zabijesz? - uniosłam jedną brew do góry, jednak żadnej odpowiedzi się nie doczekałam. Obserwowałam Lanca przez dłuższą chwilę, kiedy nieudolnie próbował pozbyć się starego, próchniejącego już okna.
- Odsuń się, ja to zrobię - mruknęłam pod nosem, popychając chłopaka lekko w bok, żeby zrobił mi trochę miejsca.
Niecałą minutę później okienko leżało na trawie, po drugiej stronie. Posłałam chłopakowi triumfalny uśmiech, przez co wywrócił jedynie oczami.
- Dlaczego właściwie to robimy? - spytałam, wpatrując się w chłopaka pytającym wzrokiem.
- Robimy co? - mruknął, doskonale udając, że nie wie o co chodzi.
- Doskonale wiesz o co mi chodzi, nie udawaj głupiego - syknęłam zirytowana, zagryzając dolną wargę.
- Nie mamy czasu na takie pogaduszki Dylan, wyłaź natychmiast - mruknął, wskazując na okno, a raczej małą dziurę, która po nim została.
- Chwila, skąd ty wiesz jak ja się nazywam? - uniosłam brew do góry, na co Lance oczywiście przewrócił oczami.
- Zadajesz zdecydowanie za dużo pytań.
- A ty za dużo przewracasz oczami - odgryzłam się, wciskając się w małą szparę, która na szczęście pomieściła nas obu.

*

Chłodne powietrze smagało moje zaczerwienione policzki, gdy dysząc z wysiłku biegłam przed siebie. Lance oddalał się coraz bardziej, za to ja zwalniałam tępa, przez wieczne rozglądanie się na boki. Miałam wrażenie, że barczyste bezmózgi szybko zorientują się o naszej ucieczce, którą swoją drogą uważałam za skrajnie nieodpowiedzialną. Nie miałam bladego pojęcia dlaczego Lance aż tak bardzo się dla mnie poświęca, ale na razie nie chciałam poruszać tego tematu, żeby go nie denerwować. 

*

Lance jechał przed siebie już od dobrych kilku godzin nie odzywając się do mnie ani słowem. Ta cisza była cholernie krępująca, jednak żadne z nas nie wiedziało w jaki sposób ją przerwać. Odchrząknęłam cicho.
- Czego? - spojrzałam na niego zdziwiona, unosząc brew do góry.
- Przecież ja nic.. 
- Dobra, zamknij się już - prychnęłam jedynie niezadowolona, opierając głowę o zimną szybę. O co mu w ogóle chodziło? Pewnie gdyby nie to, że uratował mi dupę nawrzeszczałabym na niego za takie niekulturalne odzywki.
- Daleko jeszcze do Londynu? - spytałam znudzonym głosem po kilku, może kilkunastu minutach. Brunet pokręcił jedynie rozbawiony głową, ale oczywiście zignorował moje pytanie. Nie chciałam teraz wdawać się z nim w żadne, bezsensowne kłótnie, więc zwyczajnie odpuściłam bawiąc się pokrętłem od radia. 
- Lubię tą piosenkę - wyrwało mu się, jednak po chwili ciągnął dalej. - Mama nuciła mi ją, gdy byłem mały - uniosłam brwi w górę, przełykając głośno ślinę. 
- No nie patrz tak na mnie, próbuję zacząć rozmowę, przynajmniej udawaj, że jestem w tym dobry - dodał szybko, zaciskając palce na kierownicy. 
Uśmiechnęłam się pod nosem, jednak mina mi zrzedła, kiedy tylko usłyszałam zapowiedź kolejnego kawałka. Wyłączyłam szybko to cholerne urządzenie, chociaż gdybym mogła z chęcią wyrzuciłabym je przez okno.
- Chciałem sobie posłuchać radia - wzruszyłam jedynie ramionami, hamując łzy. Lance oczywiście nie zwrócił na to najmniejszej uwagi, zamiast tego uruchomił je ponownie, a w całym samochodzie rozbrzmiały pierwsze wersy "Isn't she lovely".
Czułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi, zdeptał, a później włożył na miejsce.
- Spytałbym o co chodzi, ale tak jakby mam to gdzieś - pociągnęłam nosem, ignorując słowa Lanca. Nie miałam mu tego za złe. Gdyby on zabił moją matkę pewnie zakopałabym go żywcem, więc dziwiłam się, że jeszcze mnie nie zabił.
Po jakiejś godzinie Reynolds wreszcie zatrzymał samochód, przed jakimś obskurnym motelem. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, unosząc brew.
- Chyba nie sądziłaś, że zawiozę cię do domu? - milczałam, żeby nie wyjść na idiotkę. - Oboje mamy kłopoty Gwennie, nie możesz wrócić domu, więc pogódź się w tym wreszcie - skinęłam jedynie głową, nie będąc w stanie wydusić ani słowa.
Motel raczej nie był oblegany przez tłumy, dlatego bez problemu dostaliśmy pokój, zaraz przy parkingu. Nie zachwycał wyglądem. Poobdzierany, brudny gumolit i jaskrawa zielona farba, która miejscami zaczynała już odchodzić, a do tego rozpadające się łóżka. Aż bałam się zaglądać do łazienki.
Westchnęłam ciężko, siadając pod ścianą.

*


Lance wyszedł gdzieś dobrą godzinę temu i do tej pory nie wrócił.
Chłopak najwyraźniej coś ukrywał, bo odkąd tu przyjechaliśmy nie odezwał się do mnie ani słowem, cały czas z kimś sms'ując. A może to ja powoli popadałam w paranoję? Wypuściłam powietrze z płuc, otwierając wiadomości głosowe.



1 nowa wiadomość od: Harry
Gwennie, gdzie ty się podziewasz? Wszyscy cholernie za tobą tęsknimy. Twój ojciec ciągle cię szuka, dał ogłoszenia do telewizji. Ja cię potrzebuje rozumiesz? 


(...)



15 nowych wiadomości od: Harry

Cześć Gwen. Pewnie mnie słyszysz prawda? Chciałbym, żebyś wreszcie odebrała, chciałbym chociaż usłyszeć twój głos. Jay była dziś u ginekologa, dziecko jest zdrowe. Wstrzymali przygotowania ślubu, aż do twojego powrotu. 


(...)



40 nowych wiadomości od: Harry 

To chłopiec! Nawet sobie nie wyobrażasz jak twojemu ojcu ulżyło. Powiedział, że gdyby miał mieć taką drugą Gwen dostałby na głowę. Podobno jak byłaś mała zepsułaś mu ulubiony zegarek, to prawda? Wszyscy strasznie za tobą tęsknimy. 



(...)



  

42 nowe wiadomości od: Harry
Tęsknie za tobą.


Jęknęłam cicho, chowając głowę w rozdartą poduszkę. Moje serce rozpadało się na miliony drobnych kawałeczków, nie mogłam tego dalej słuchać, więc cisnęłam telefon w kąt zanosząc się płaczem, jednak zamilkłam, kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk nadchodzącej wiadomości. Uniosłam powoli rozczochraną głowę, pociągając nosem. Drżącymi rękoma wzięłam do ręki telefon, czytając wiadomość kilkakrotnie.


1 nowa wiadomość od: Niall 
Wiem gdzie jesteś Gwen. 



Nabrałam głośno powietrza do płuc, odruchowo zerkając w stronę drzwi. Jedyne co mi teraz przychodziło do głowy to te dziwne wiadomości, które Lance wysyłał przez całe popołudnie.


11 komentarzy:

  1. Jesteś świetna, kocham Cię jak piszesz. Ja po płacze, te wiadomości. Od Harrego... Wzruszające. Mam nadzieję, że Harry żyję, a Niall pomoże jej. Czekam z niecierpliwością na następny. Weny życzę, chociaż widzę, że nie brakuje :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałam dłuuuuuuuugi komentarz, dodając pod spotem post scriptum, ale popełniłam kompletną gafę i musiałam usunąć.
    Czytam Twojego bloga od samego początku, ale zawsze nie miałam czasu, żeby skomentować. BO TO, BO TAMTO...Mam nadzieje, że rozumiesz. Ten rozdział wywołam u mnie takie odczucia, że po prostu musiałam, musiałam tym razem skomentować. Nie obchodzi mnie, że czeka mnie geografia, filozofia, hiszpański i tym podobne bzdety, ughfuflk. Autor uwielbia, kiedy czytelnicy dzielą się z nim swoimi odczuciami, więc chcę sprawić Ci radość i dodatkowo zmotywować. Uwielbiam, to jak piszesz! W prosty i nienaciągany sposób zmieniłaś bieg akcji o 180 stopni. No bo kto by kiedyś powiedział, że z grzecznej i ułożonej Gwen zrobi się, (wybacz określenie) to co się zrobiło. Rozumiem, że bała się ponieść konsekwencji swoich czynów. Naprawdę rozumiem. Potrafisz wprowadzić takie napięcie, że czytając siedzę jak na szpilkach. Po ostatnim rozdziale myślałam, że po Gwen nie będzie śladu. Lub chociaż zabraknie kawałka jej (tortury i te sprawy, rozumiesz). Kolejny raz mnie zszokowałaś.c Pozytywnie, oczywiście. Nie podejrzewałam, że Lance jej pomoże. Po części obstawiałam, że dziewczyna będzie próbowała uciekać, a tu taka niespodzianka. Nie wydaje mi się, żeby chłopak miał takie ogromne serce aby puścić ją wolno, patrząc chociażby na jego rodzinę, myślę, że może mieć w tym jakiś interes. Kurde, ja za zabicie swojej matki (tfu, odpukać!) zmieniłabym życie osoby która to zrobiła, w piekło. Chyba nikt mi się nie dziwi. Kolejny szok. Wiadomość od Nialla, i znów buzia rozdziawiona, że mało szczęki nie zgubiłam. Mam tylko ogromną nadzieję, że nie uśmiercisz Hazzy, i uda się to jakoś wyprostować. Trzy słowa - szokujący, wspaniały, intrygujący. Taki właśnie jest ten rozdział :) Mam ogromną nadzieję, że dzięki mojemu komentarzowi na Twojej buzi pojawi się ogromny uśmiech. Bo musisz wiedzieć, że Twoja praca jest bardzo doceniana!
    Życzę Ci ogromu weny i zapału! ♥♥

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :)
    take-me-to-the-summer-paradise.blogspot.com
    PS. Nie zraź się, wcale nie chcę się reklamować, tylko lubię kiedy ludzie, którzy mają doświadczenie w tym co robią (oraz to, że podoba mi się to co piszą) mogą skomentować moją pracę, albo chociaż przeczytać.

    Buziaki! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział extra
    ciekawe czy Nialler ją znajdzie
    a tak po za tym to Gwen dużo namieszłaa
    i mam nadzieję iż to sen bo sama się boję jej konsekwencji :(
    czekam nn :D
    CAłujee Lolaaa <3
    i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj:) Wczoraj natrafiłam na Twojego bloga, a właśnie teraz skończyłam czytać dotychczasowe rozdziały. Muszę powiedzieć, że stworzyłaś świetną historię, pełną zwrotów akcji i szokujących wydarzeń. Jedna, niby nic nie znacząca impreza obróciła życie Gwen o 180 stopni. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że tak rozwiniesz akcję, że przeniesiesz czytelników 'na ciemną stronę'. Jednak bardzo mi się to podoba. Zastanawiam się, czy Harry naprawdę nie żyje? Mam cichą nadzieję, że jednak okaże się, że wszystko jest w porządku. Wiadomości od niego rozdzierały mi serce, tak samo jak jego płacz po spotkaniu z naszą bohaterką. On nie zasłużył na śmierć. To kolejny raz pokazuje, że przez jeden błąd Gwen niewinni ludzie giną. O ile mama Lance'a rzeczywiście była niewinna. Ciekawi mnie zachowanie tego chłopaka, czy on rzeczywiście jej pomaga? No i jeszcze ten Niall... Jestem niezmiernie ciekawa dalszych wydarzeń!:)
    P.S Nie jestem znana z długich komentarzy, więc to chyba tylko taki jednorazowy wybryk, jednak postaram się zostawić pod każdym rozdziałem chociaż kilkuzdaniową wypowiedź;p Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uprzejmie proszę o umieszczenie linku do Wioski Szablonów i uwzględnienie faktu, iż to właśnie stamtąd szablon z tego bloga pochodzi. Osobiście go wykonałam, a widzę, że karta "szablon" prowadzi na szablonownicę. Nie obchodzi mnie fakt, że może sobie tam zamówiłaś szablon i niedługo go zmienisz. Obecnie jest tutaj szablon, który pobrałaś z WS dlatego proszę o uzwględnienie praw autorskich. Jak na razie robię to polubownie i pozdrawiam. Kordelia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej ! Nominowałam cię do Versitale Blogger ! Szczegóły u mnie http://bad-luck-and-one-direction.blogspot.com/ :*****
    P.S super blooog <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej cudowny rozdział strasznie mi się podoba . Serdecznie zapraszam do mnie
    http://przyjazncharliebrown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam za spam, ale może zainteresuje cię moje opowiadanie. ;]
    Zapraszam: http://hard-story.blogspot.com
    Opowieść o nieśmiałej dziewczynie, która dostrzega miłość w osobie, która jest znacznie starsza od niej. Jej życie zmienia się o 360 stopni wraz z momentem pojawienia się nowego nauczyciela o zielonych tęczówkach i burzą loków na głowie. W miłości nie ma definicji wieku, ani strachu przed uczuciem. Bo miłość kpi sobie z rozsądku i w tym jest jej urok i piękno.
    Zapraszam: http://hard-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń